niedziela, 20 lipca 2014

Którędy do Polski?

Nie podzieliłem się z Wami jeszcze swoimi planami dotyczącymi wyprawy. Ci którzy mieli okazję słuchać mnie w radiu, wiedzą już, że wrócić z Togo zamierzam autostopem.
Może uznacie mnie za wariata, ale nie wyobrażam sobie innego powrotu z Czarnego Lądu, nie odwiedzając przy tym krajów, które leżą na trasie do Europy.
A jaką trasę konkretnie zamierzam przebyć?
Na to pytanie nie potrafię Wam precyzyjnie odpowiedzieć, ze względu na moje doświadczenie z zeszłego roku, gdzie podczas planowania Autostop Smile mieliśmy jechać trasą prosto na Gibraltar, a potem gdzie wiatr poniesie. Wyszło tak, że zamiast tego najpierw dotarliśmy nad Morze Czarne i na samo południe Grecji. Jedyne, co mogę Wam obiecać to, że trasa African Smile zacznie się w Togo, a skończy w Polsce.
Najprostszą drogą, która tkwi mi w głowie już od jakiegoś czasu, to trasa Benin - Burkina Faso - Mali - Senegal (opcjonalnie Gambia), a potem Mauretania, Sahara Zachodnia i z Maroka do Europy. Ponadto nie wykluczam także odwiedzin w Nigerii, Nigrze, Ghanie i na Wybrzeżu Kości Słoniowej, jednak ze względu na bezpieczeństwo swoje oraz zdrowie psychiczne moich bliskich rezygnuję z Sierra Leone i Gwinei, gdzie obecnie szaleje największa od lat epidemia wirusa eboli.
W międzyczasie zajmę się także projektem dla dzieci z Togo oraz Polski. Nawiązałem kontakt z jednym z Poznańskich domów dziecka, które przygotuje dla mnie prace plastyczne pod tytułem "Jak wyobrażasz sobie życie w Afryce". Prace te zabieram do Togo, gdzie dzieci podczas mojej prezentacji na temat życia w Europie przygotują rysunki pod tytułem " Jak wyobrażasz sobie życie w Europie". Akcja ma na celu pokazanie, że dzieci na całym świecie mimo różnic kulturowych, odległości oraz koloru skóry tak samo się uśmiechają, tak samo mają zainteresowania, posiadają talenty, a dzień spędzają podobnie.

Podczas podróży autostopem zdecydowanie lepiej poznam kulturę danego regionu, będę się starał dowiedzieć od miejscowych ludzi jak najwięcej na temat ich tradycji, będę poznawał ich codzienne zwyczaje oraz problemy. Na pewno spotkam wiele osobliwości, czyli osób, które mają do opowiedzenia własną historię. Wszystkim tym będę się starał z Wami dzielić.

Jednym słowem BĘDZIE SIĘ DZIAŁO :)
Dlatego zachęcam Was do odwiedzin na stronie bloga, jak i tej na facebooku.
Jutro także ogłoszę konkurs, w którym będziecie mogli wygrać niespodziankę prosto z Togo oraz mieć udział w pewnym aspekcie dotyczącym wesela.

P.S.
Robert poinformował mnie o tym, że zostałem jego drużbą na weselu :D
Ciekawe co to oznacza w kulturze Togo...

wtorek, 8 lipca 2014

A wszystko zaczęło się od...

African Smile – projekt wyprawy do Afryki. Niewiele osób wie, że wszystko zaczęło się od... Polskiej wódki. Posłuchajcie…

Cztery lata temu w samolocie lecąc do Stanów poznałem pewnego bardzo sympatycznego Kenijczyka. Popijając szampan stwierdził, że jeszcze nigdy nie próbował Polskiej wódki. Zaprosił mnie i moją koleżankę, z którą podróżowałem do swojego domu w Bostonie po zakończeniu pracy na campie. Stwierdził, że będziemy pili Polską wódkę. Na tą okazję specjalnie nabył butelkę marki o nazwie jednego z naszych najznamienitszych władców reklamowaną w Stanach przez Bruc'a Willisa, który podnosi prestiż picia alkoholu o wysokim stężeniu.
Po uprzednim ugoszczeniu nas w iście królewskim stylu, Robert w pewnym momencie odważnie wyciągnął kieliszki o pojemności 50ml. Jego niezwykłe chęci rywalizowania z Polakami w piciu totalnie przyćmiły realizm. Kiedy z uśmiechem wspólnie we trójkę wznosiliśmy toast za nową przyjaźń on nie zdawał sobie sprawy z tego, że za niewiele ponad 20 minut będzie spał w swoim łóżku. My we dwójkę grzecznie wierzyliśmy jego słowom, że wyjątkowo jest dziś zmęczony.
Następnego dnia zgodnie z Polską tradycją zaprosiliśmy Roberta do odwiedzenia naszej ojczyzny. A zwłaszcza (ponieważ Robert jest wielkim fanem piłki nożnej) podczas zbliżających się wtedy mistrzostw Europy. Oczywiście nikt do końca nie wierzy w to, że napotkany przez Ciebie przypadkowo obcokrajowiec, a zwłaszcza Afrykanin przyjedzie do takiej Polski, która ma (według wielu) o wiele mniej do zaoferowania turystycznie w porównaniu z Francją, Włochami, czy Hiszpanią.
Kilka miesięcy przed rozpoczęciem mistrzostw doznałem wielkiego szoku. Robert potwierdził swoją obecność i w dodatku polecił mi zakup biletu na jeden z meczy.
Po dwóch tygodniach wspólnej podróży (Warszawa – Gdańsk – Poznań – Wrocław) Robert zachwycony naszym pięknym krajem wyleciał  z powrotem do swojego domu w Bostonie. Podobno najbardziej przypadły mu do gustu Polskie pierogi, które jak twierdził śniły mu się po nocach jeszcze przez kolejne pół roku*.
Minęły dwa lata od jego wizyty a Robert zdążył wziąć ślub cywilny ze swoją narzeczoną oraz zostać ojcem małej Wandzi. Pewnego dnia zajrzałem do swojej skrzynki pocztowej, w której znalazłem zaproszenie na wesele Roberta i Yawy w Togo (ojczyźnie narzeczonej). I w takich przypadkach (podróżnicy wiedzą o co chodzi J) następuje wielki mętlik w głowie. Mnóstwo pomysłów i euforia związana z pretekstem do odbycia kolejnej podróży i być może przeżycia wspaniałej przygody.


*Jestem Wam winien wyjaśnienie. Jeśli ktokolwiek był w znanej Wrocławskiej pierogarni wie, że zamówienie i zjedzenie dużej porcji pięciu piecuchów graniczy niemal z cudem. Jednak Robert nie słuchał naszych zaleceń i zamówił 3 małe porcje (po 3 piecuchy). Sny, które męczyły go przez następne pół roku były koszmarami.